Jako, że miałem okazję pomóc trochę serdecznym znajomym w przywróceniu sprawności aut, chcę podzielić się refleksją….
W aucie kolegi pojawiła się dziura w prawym progu, po wstępnej weryfikacji wiadomo było, że i drugi wymaga interwencji…. Prawda wyszła na jaw dopiero po umieszczeniu auta na podnośniku i użyciu “weryfikatora blachy” czyli młotka. No i lekkie zaskoczenie oraz taki widok….
No to sprawdzamy…
No i proszę…
W środku nie było lepiej, brakowało nieco progów wewnętrznych, zamknięć progów w nadkolach przednich i tylnych….. Ale cóż, zakupiłem reperaturkę progu, odpaliłem sprzęt i zużyłem kilka kilogramów blachy, drutu w migomacie i CO2, tarcze do kątówki oraz środków konserwujących (Korten-R, zynk, podkład antykorozyjny oraz baranek i farba do felg) i jakiś efekt jest.
Pomarudziłem sobie trochę na francuską pełnoletnią technologię i na podnośniku zawitał rówieśnik zacnej niemieckiej marki…
Teoretycznie auto miało widoczną jedną dziurę (przód lewego progu i rant błotnika). Do góry i mamy to:
To tylko było widoczne…
A tymczasem….
No to odsłaniamy fabryczne zabezpieczenie…. Raz…
Dwa…
Trzy…
No to się zdziwiłem…. Ale cóż, rękawy zakasać i działać 😉
Coś tam lepiej po wszystkim wygląda 🙂
A teraz morał:
- Odstawiając auto do naprawy zakładaj, że co najmniej dwa razy więcej do wymiany będzie niż przewidywałeś…
- Nie wierz w fabryczne konserwacje, nie są przewidziane “na wieki”.
- Weryfikuj stan auta na bieżąco, będzie taniej w konsekwencji 🙂
To był wpis w stylu “pokaż kotku, co masz w środku” 😉
Pozdrawiam
Seba 4×4