W końcu wyjechał o własnych siłach z garażu…..
Jeszcze jakieś dwa weekendy skręcania drobiazgów, ustawiania sprzęgła, gaźnika i zapłonu, odpowietrzenie hamulców i założenie tylnej wiązki instalacji elektrycznej oraz konserwacja podwozia. I w trasę 22 miesiące grzebania, jakieś 1400 godzin pracy…. Ale warto było