Gaz 69, Gazik, terenówka, klasyk…… Jak zwał, tak zwał 🙂 Od dziecięcych lat podziwiałem na podwórku te “wspaniałe” wszędobylskie auta, charakterystyczny kształt nadwozia (przednia część jest żywcem skopiowana z większych braci – ciężarówek), brezentowe (zdejmowane) dachy i kilka dźwigni w kabinie. Czego więcej mógł chcieć kilkuletni chłopak na podwórku nadleśnictwa…. Zdarzało się jechać Gazikiem z tatą w jego p[racy aż w 1986 roku tata zakupił Gazika na przetargu w nadleśnictwie (Warszawa dokonała swego żywota na przejeździe kolejowym….). Auto było prawie sprawne, kilka napraw i regulacji i auto jeździło. Zimowa jazda po lesie w głębokim śniegu skutkowała przebiciem chłodnicy i lekkim przytarciem oryginalnego silnika dolnozaworowego…. Doprowadziło do podjęcia decyzji o wymianie silnika na sprawniejszy (czyta S 21 rodem z skasowanej Warszawy). Co pomyśleli to zrobili 😉 Gazik zasuwał jak wściekły, woził po 500 kg karmy dla lisów, 800 kg nawozu też nie było dla niego problemem 😉 Podjechanie po upolowanego byka jelenia do środka lasu też nie było problemem 😉 W 1989 roku z racji śmierci taty Gazik przeszedł w moje ręce. Przez blisko rok użytkowałem go zgodnie z przeznaczeniem, wyjazdy do lasu, zwożenie drewna, codzienne użytkowanie. Niestety, w tamtych czasach pensja podleśniczego nie pozwalał na posiadanie dość paliwożernego Gazika, doprowadziło to do podjęcia decyzji o sprzedaży…. Smutno było, ekonomia jednak robi swoje….
Z tamtych czasów zachowało się tylko jedno zdjęcie i to nie w całej okazałości…. Żeby nie było niejasności…. Ten kucający na Gaziku to ja….. 😉
Minęło kilka lat… Tęsknota za Gazikiem nie dawała spokoju, dodatkowo lokalizacja leśniczówki (Bielawa) lobbowała za zakupem Gazika (pola, skraj lasu, rozjeżdżone drogi w lesie). W 1997 roku po kilku tygodniach poszukiwań znalazło się jedno auto w pobliskim Chwalimiu. Gazik z 1957 roku był własnością policjanta, który kupił go, by móc w zimie dojeżdżać do pracy, zawiódł się jednak na spalaniu iz radością odsprzedał mi go 🙂 Silnik dolniak, komandorka (4 furtki 😉 ), napędy sprawne… Szybko lekko odrestaurowałem auto (malowanie, konserwacja, plandeka) i można było jeździć 🙂 Na zdjęciu poniżej “zarys” auta, fotele z Nissana Sunny, reszta bez zmian.
Jeszcze tego roku zawitałem Gazikiem na swój pierwszy rajd (zlot) terenówek w Chojnicach 🙂 Gazik dał radę 🙂
Po roku zaczęły się problemy z silnikiem, poszła uszczelka pod głowicą, w tamtych czasach nie było internetu i wyszukiwanie części było problematyczne. W związku z powyższym zapadła decyzja o zakupie silnika S 21, wykonaniu w nim pełnego remontu i zamontowaniu do Gazika. Przy okazji postanowiłem nieco uatrakcyjnić wygląd nadając nadwoziu nowy kolor. Trwało to trochę, jednak efekt był super. Zaraz po zamontowaniu silnika S 21 auto otrzymało też nową instalację LPG (moja pierwsza z bodajże 16-stu posiadanych….). Znowu rajdy, imprezy, bezstresowa jazda po terenie leśnictwa. to było to…. 😉 Dzięki LPG auto było ekonomiczne (13,5-16 l LPG/100 km) i umożliwiło mi pokonanie ponad 45 tys. km. tym konkretnym autem. Zdjęcia poniżej to autopromocja w Chojnicach (1998 r.):
I “bielawska górka”….
Zlot w Polanowie
Budowa kolejnego auta (Jumbo), przeprowadzka do nowej leśniczówki, brak możliwości garażowania kolejnego auta sprawiły, że na początku 2000 roku Gazik został sprzedany, auto pojechało do kolejnego leśnika by pomagać mu w pracy. Przez blisko 3 lata przejechałem nim Ziemię w koło i jeszcze trochę (w przenośni). Gazik potrafił jednego dnia przejechać 450 km (400 km “na” i “z” imprezy, 50 km na niej), ciągał przyczepy, błąkał się po poligonach Biedrusko i Jasień, odwiedzał Chojnice, Ostrzyce, Rytel, Czersk, Polanów i nie tylko. Pomagał w obsłudze “moich” rajdów, wyciągał obalone drzewa prze przewoźnikami drewna. Często korzystała z niego Hania, zarówno wożąc dzieci do przedszkola/szkoły jak i jadąc na zakupy 🙂 Gazik nauczył mnie wielu wykonywania wielu prac z zakresu mechaniki samochodowej, przy nim nauczyłem się spawać, szpachlować, malować, modernizować, adaptować różne elementy i łączyć je w jedną “wizję”. Piękne czasy….
Rozstanie z Gazikiem trwało jakieś dwa lata….. Kolejnym zakupionym Gazikiem była znowu wersja sztabowa rodem z Chełmna. Auto było znacząco zmodyfikowane przez poprzednika (inna plandeka, stelaż, siedzenia, grill, silnik S 21, wspomaganie z MB i parę innych) i wyposażone w instalację LPG. W podróż do komisu udałem się z Irkiem, po przyjeździe do Świecia obejrzeliśmy auto, zapłaciliśmy i w drogę…. Parę wskaźników nie działało, coś brzęczało ale auto jechało. Perłowo czarny kolor z dodatkami żółtego uatrakcyjniał nadwozie. trochę przeszkadzał brak ramek (szyb) w drzwiach, ale co tam 😉 Jedyne zdjęcie jakie posiadam to to poniżej…. Były jeszcze nagrania, ale niestety nośniki DVD też się zużywają i utleniają…. Jest to zdjęcie z edycji Terenowego Spotkania w Biskupicach, podczas której zaliczaliśmy odcinek na poligonie Okonecki….. To, co pokazał wówczas Gazik jest wręcz niepojęte, auto brnęło w kałużach sięgających maski i ani razu nie stanęło. Pomogły w tym “sławetne” kołki, nie zmienia to faktu, że oprócz Gazika trasę zaliczyły (w tej samej formie) raptem 2-3 auta… Gazik służył dzielnie do momentu otrzymania prezentu w postaci opisywanego w innym wątku Isuzu. Nie zamierzałem go sprzedawać, ale kolega leśniczy przez trzy miesiące męczył mnie co kilka dni dzwoniąc, odwiedzając i mówiąc: “sprzedaj, sprzedaj, no sprzedaj….” Wymiękłem…. Żałowałem tej decyzji długo, m. in. z powodu daty rejestracji wbitej do dowodu rejestracyjnego: 01.01.1949 r.”…… Wiem, ze to nierealne (seryjna produkcja rozpoczęła się później), ale dopuszczało potencjalne plany na przyszłość…. 😉 Gazik bawił na moim podwórku ponad rok, przejechał około 15 tys. km, uczestniczył w kilku rajdach i zabawach. Kolejny super sprzęt.
Rozłąka z Gazikami zakończyła się pod koniec ubiegłego roku, gdy na moim podwórku pojawiły się te Gaziki…..:
Z tych dwóch egzemplarzy powstanie jeden, tym razem dla spełnienia ciągłych marzeń o posiadaniu Gazika…. Poniżej trochę o historii GAZ 69 i jego dane techniczne:
A tutaj historia odbudowy mojego (moich) obecnego Gazika…..
I słów kilka o kolejnym nabytku….
Pozdrawiam terenowo.
Seba 4×4