Imprezy”U Seby” to nie tylko Terenowe Spotkanie w Biskupicach, które ewoluowało z czasem w Terenowe Spotkanie u Seby. To także wiele spotkań o randze “pojeżdżonka” gromadzących wielu przyjaciół z różnych stron robionych nie w randze “rajdu” lecz składkowego spotkania zawsze bazującego na jeździe w terenie. Wspomagaliśmy lokalne imprezy organizując przewozy chętnych po krótszych i dłuższych odcinkach na parafiadach (Borucino, Brokęcino, Nałęczyn), imprezach szkolnych (kilka razy w Radawnicy), bawiliśmy się w pałacu w Radawnicy na sylwestrowym balu off roadowców. Spotykaliśmy się na poligonie w Okonku (kilka razy), na żwirowni w Jastrowiu i oczywiście w okolicach miejsca mego zamieszkania w Biskupicach i Strzelczykach. Rajdów było 16, spotkań pewnie trzy razy tyle, co ciekawe potrafiły gromadzić do 20 – 30 aut….. To były czasy….. 😉 Trzeba pamiętać, że bez chętnych do uczestnictwa, zarówno w pomocy na festynach jak i w spotkaniach terenowych nic by się nie działo. Ale do rzeczy, majówka w 2003 r. zgromadziła kilkanaście aut, byli delegaci z Trójmiasta, Piły, Sypniewa, Złotowa, Czarnego i nie tylko. Poligon zapewnił nam mnóstwo atrakcji, trasa przejazdu biegła po sławetnym odcinku znanym z wcześniejszych edycji rajdu Monachium – Wrocław, często uczestnicy tej imprezy nocowali w zajeździe Tegobór. Skrzyknęliśmy się i bawiliśmy się w kałużach męcząc nasze auta począwszy od lekko “odchudzonej” Suzuki Marka, poprzez Frotkę Komóry, Ogórka Piotra, Uazów Jarka i Syfona, Gazika Tomka po pickupy Piotra i Jurka, G-klasse Andrzeja, Toyke Dzikiego i Patrole Makosia i nie tylko. Nie zabrakło Uaza z sercem BMW i lekko przerośniętego Muscela, aut, które wyszły z znanego wówczas warsztatu Prusinów w Czarnem. Zabawa była przednia, komentarze złośliwe, uśmiechy szerokie…. Nie zabrakło wyciągania, Uazo-BMW zaliczyło boka, Uazy pokazywały swoją dzielność, Andrzej w G-klasse nie odmawiał pomocy. Najlepszym autem do niwelowania nierówności w terenie okazała się Frotka, wszystkich zaskoczyła sprawność Uaza 452 zwane ogórkiem, który z cherlawym silnikiem diesla MB o pojemności 2,o zaskakująco dobrze radził sobie na trasie. Ładnych parę razy trzeba było użyć lin, błoto pokazywało swoją wyższość, duży aplauz wzbudzała jazda Marka w “klimatyzowanej” Suzuce z demonicznym silnikiem 1,0 😉 Po zjechaniu na rówek zabawa trwała dalej, dołączyły do nas całe rodziny, śmiech, zabawa i przyjacielska atmosfera, oczywiście później rozmowy pod leśniczówką, ognisko i nie tylko….. Trzeba powrócić do świeckich tradycji 😉
Zapraszam na film.
Pozdrawiam terenowo.
Seba 4×4