W końcu znalazłem trochę czasu by kontynuować destrukcję Gazika i udałem sie rano do “garażu”. Dzięki niskiej temperaturze ruch miałem szybkie i około południa mogłem zabrać się za finalne ściąganie nadwozia, pomógł mi w tym “pałąk bezpieczeństwa” zamontowany w zamierzchłych czasach przez poprzedniego właściciela. Po usunięciu (bo więcej trzeba było ciąć) wszystkich śrub mocujących nadwozie do ramy odłączyłem instalację elektryczną od silnika, rozebrałem tablicę zegarów, zdjąłem koło kierownicy i jakieś 100 innych drobiazgów. Dzięki Hi Lift’owi wzruszyłem nadwozie i metodą małych kroczków (czytaj: bieganie w koło z Hi Lift’em i podpieranie podnoszonego nadwozia kołkami) doprowadziłem do wystarczającego podniesienia umożliwiającego wyjazd podwozia. Za pomocą pasa transportowego przymocowałem nadwozie do konstrukcji dachowej ruszyłem po Kijankę. Linka holownicza, napęd 4×4 i reduktor pozwoliły na delikatne i powolne wyciągnięcie “wanny”. Później kilka żwawszych ruchów i rama z sinikiem i układem jezdnym wylądowała na podwórku, zabezpieczyłem ją plandeką i poszedłem analizować stan nadwozia. Ale to już w podpisach pod zdjęciami 😉
Nic się nie zmieniło, trochę blachy trzeba…. 😉
Niczym pomysłowy Dobromir to zrobiłem…. I to sam 🙂
Rzut oka do środka…
I pod spód, ktoś tu był…. 😉
Tylny lewy narożnik…
Przedni lewy próg……
Tylne prawe nadkole….
Tylny lewy narożnik 🙂
A tak sobie ktoś rzeźbił 😉
I trochę z oddali 😉
I profil 😉
Wygnana na mróz….
Stara poczciwa pompa jednostopniowa
Główny bak
Rzut oka na ramę
Skrzynia rozdzielczo – redukcyjna na swoim miejscu 😉
Przód ramy nieco gorszy….
Lekka “rdzawka”…. 😉
I amortyzator ramieniowy
Wspornik progu
A na niego pora przyjdzie za kilka dni….. 😉
Pozdrawiam terenowo.
Seba 4×4