Kilka tygodni wstecz zadzwonił do mnie Andrzej z propozycją połączenia naszych urodzin ( ja 8.12, Andrzej 9.12) z małym upalaniem w terenie. Namiot, grochówka, trochę przekąsek i grono serdecznych znajomych, do tego 4×4 oraz teren. Czego chcieć więcej, decyzja była oczywista – OK 😉
Hania przygotowała galarety z kurczaka, ja smalec i pasztet z dzika, do tego ogóreczki kiszone i trochę smacznych wędlin, Andrzej zapewnił wyśmienitą grochówkę i pieczony specjalnie na tę okazję chleb. Żeby nie korciło mnie wjechanie w błoto asekuracyjnie wybraliśmy się Hyundaiem, całą drogę towarzyszył nam deszcz, który zresztą nie opuścił nas do wieczora…. Było to niezbyt miłe dla przebywania na dworze, jednak błoto robiło się coraz śliczniejsze 😉 Po przyjeździe trzeba było umeblować namiot, osuszyć stół i ławki za pomocą potężnego palnika
i przygotować zimny bufet 😉
Powoli zaczęli zjeżdżać się goście i można było ruszyć testować auta, wyciągarki i kierowców 😉
Po zakończeniu jazd terenowych można było zabrać się za Polaków wieczorne rozmowy 😉
Terenówki śmigały w błocie na dole, bulwarówki grzecznie parkowały na górze 😉
Jak zawsze na ekipę z Chodzieży można było liczyć, bez wahania pakowali sie w błoto, używali wyciągarek, lin itp. Zabawa była przednia 😉 Dziękuję wszystkim za przybycie i wspaniałą atmosferę 😉
Pozdrawiam terenowo.
Seba 4×4