Terenówki, osobówki, AmCar’y, toż to za mało…… 😉 Zawsze towarzyszyła mi tęsknota za młodymi latami i godzinami spędzonymi na motocyklach. Lat temu wiele, nim podjąłem pracę w lasach, byłem świadkiem dziwnej dostawy na podwórko nadleśnictwa Osie…. Późnym wieczorem zajechał Star, z którego zdjęto jakieś 20 ofoliowanych skrzyń z tajemniczą zawartością….. Następnego dnia o poranku szczęśliwi nabywcy (pracownicy nadleśnictwa) rozpakowywali wspomniane skrzynie, zawartością okazały się być nówki MZ-ki TS 150……… Jakie to było śliczne….. Jak ja zazdrościłem, w tym czasie poruszałem się nie do końca legalnie Jawą 175 z 1958 roku…… A MZ-ka miała klang, przyspieszenie, obrotomierz i inne bajery………
W ramach zawiści kupiłem używana MZ TS 250 (5 biegów) rodem z MO, później użytkowałem CZ 350. Wstępną znajomość z motocyklami zakończyłem w 1990 roku, nabywając pierwsze auto, po dwóch latach pracując w nowym miejscu ponownie użytkowałem przez kilka lat motocykl, tym razem moją rówieśniczkę, dwuramową WSK 125 z 1967 roku. Dzielnie służyła prze kilka lat. Potem zafascynowany terenówkami nie zwracałem uwagi na jednoślady, ale od jakiś 2-3 lat tęsknie zacząłem spoglądać na motocykle………
Rozważałem zakup czegoś o pojemności 500 cm3 itp, ale pojawiły się inne fakty, które uniemożliwiły realizację planów…. Aż tu nagle, w wyniku niezobowiązującej rozmowy pojawiła się możliwość zakupu MZ TS 150 z 1983 roku. Serdeczny kolega, po moim wyrażeniu woli zakupu stwierdził, że “w dobre ręce” odda maszynę za garść śliwek i trochę drobnych…. Po usłyszeniu takiego zobowiązania, bez oglądania pojechałem po “tereskę”….
Po przywiezieniu do domu prezentowała się tak:
Po kilku dniach prezentowała się gorzej:
Minęło kilka miesięcy, trochę szlifowania, kupowania części itp:
No i po malowaniu elementów można było składać…..
Powoli, powoli…..
Wtedy okazało się, że potrzebne jest kilka silników w częściach i pomoc szwagra – dzięki Arek 😉 Terseka pojechała w podróż:
Upłynęło trochę wody w rzekach i przywiozłem kunę z powrotem, dokonałem rejestracji:
Do dnia dzisiejszego wyjeździłem cały bak, byłem kolejny raz na przeglądzie i chodzi tak:
Pozostaje odświeżyć kapy i w przyszłym roku ruszyć na zloty 😉 Co dwa, trzy dni odpalam ją na trochę, czyni to bez problemu. Stara dobra szkoła 😉
Powoli można myśleć o kolejnym motocyklu….
Pozdrawiam z jednośladu
Seba 4×4