Tradycją spotkań na terenie Złotowa, których “animatorem” jest niestrudzony Andrzej stało się świętowanie kolejnych 40-ek naszych przyjaciół. Tym razem mieliśmy przyjemność życzyć wszystkiego najlepszego Piotrowi “Birusiowi”, który dołączył do “Klubu inżyniera Karwowskiego”….
Impreza rozpoczęła się w tradycyjnej lokalizacji na obrzeżu Złotowa, gdzie zgromadzonych ponad 30 załóg miało okazję powalczyć na stosunkowo szybkim OS-ie. Trasa była pokonywana dwukrotnie, większość załóg pomimo “lekkiego” charakteru imprezy wyciskała ze swych aut wszystkie konie Były spektakularne wyskoki, przechyły z pogranicza “boka” i wiele kurzu…. Po jednym z skoków Jarek stracił przedni wał w swym wiecznym UAZ-ie i musiał zakończyć rywalizację z powodu bliskiego kontaktu resztek wału z miską olejową….. Nie zabrakło aut prawie fabrycznych (Toyka, Vitara) jak i “lekko” dłubniętych z silnikami z BMW z róóóóżną ilością cylindrów (nawet V8). Rywalizacja na tym etapie przebiegała sprawnie, towarzyszył jej ryk silników i po niespełna 3 godzinach mogliśmy przenieść się w drugie miejsce zlokalizowane blisko siedziby Andrzeja, gdzie można było rozpocząć walkę z “dziurami”. Niewinna z pozoru prawie sucha torfowa dziurka potrafiła zaskoczyć wielu uczestników, próby pokonania jej “na wprost” zaowocowały efektownymi “dziobami” wielu zawodników. Bezsprzecznie najbardziej widowiskowo wykonał to Długi w Jeepie 5,2, któremu do dachowania zbrakło maleńkiego powiewu wiatru….. Zdjęcia obrazują to….. Kolejnym zaskoczonym był Marek w Mahindrze, który przekonał się o skutkach hamowania z 40 km/godz do 0 km/godz na dystansie 20 cm Wyznacznikiem trudności tej próby może być wybuch AIR BAG-u w Nissanie Birusia po zaatakowaniu próby. Rywalizacja w błotku toczyła się do późnych godzin, zobaczyliśmy tu nawet zrywne Subaru Impreza Turbo prowadzone przez Rysia, które dzielnie driftowało w tych trudnych warunkach skutecznie pokonując łatwiejsze elementy trasy.
Po zakończeniu rywalizacji zostaliśmy ugoszczeni pod wielkim namiotem przy rytmach skocznej muzyki. Bigos i zupa węgierska z kuchni polowej w towarzystwie wspaniałego chleba z piekarni w Zakrzewie smakowały nieziemsko. Toasty za zdrowie Birusia też umilały czas Po posiłku nastąpiło ogłoszenie wyników, okazało się, że w klasie Sport rywalizacja zakończyła się następująco:
1. Marek w Mahidrze V8,
2. Błażej w Patrolu 2,5 B,
3. Jubilat Biruś w Jeep’ie 4,0.
Tytuł Król Błota wywalczył Rafał “Długi” w Jeep’ie 5,2; Biruś w Patrolu i Marek w Mahindrze
Tytuł pechowca wywalczył Jarek w UAZ’ie.
Oczywiście, po wręczeniu dyplomów i pucharów zabawa trwała długo i wesoło.
Czekamy na kolejne urodziny i spotkanie w terenie, znowu okazało się, że można super bawić się w terenie w gronie wspaniałych przyjaciół.
Serdecznie dziękuję za imprezę i w imieniu uczestników proszę o więcej
Pozdrawiam terenowo.
Seba 4×4