Nie samą jednak pracą i naprawami człowiek żyje, trzeba więc od czasu do czasu udać się na jakąś imprezę 4×4, by spotkać się z ludźmi i popatrzeć na „wyścig zbrojeń” oraz poznać nowe tereny. Podczas „majówki” miałem przyjemność znaleźć się na imprezie w Wronkach, co z przyjemnością w skrócie opiszę.
Wpis kolegi na forum terenowym wzbudził me zainteresowanie i postanowiłem wraz z żoną udać się na stosunkowo łatwą imprezę 4×4 organizowaną przez NA – PARTY 4X4 podczas kilkudniowych obchodów dni Wronek. Dodatkowym bodźcem motywującym do działania był fakt, iż lwia część z dochodów imprezy przeznaczona była na pomoc i wsparcie chorującego Bartka, któremu w ten sposób organizatorzy postanowili ułatwić życie. Była to III edycja Spotkania Majowego 4×4, imprezy terenowej o charakterze przeprawowym podzielonej na trzy klasy: Turystyk, wyczyn i Extreme Elektryk. Ze względu na posiadanie Kia Sportage w “wypasie” fabrycznym, obutej w mikre i wątłe AT-ki w niezbyt imponującym rozmiarze 205/70/15 wystartowałem w pozornie najłatwiejszej klasie “Turystyk”, która wg organizatora oferowała 95 km przejazdu i cytuję: “można ją przejechać każdym samochodem ze sprawnymi napędami na oponach AT”. Nie ufając do końca tym słowom, przezornie namówiłem na wyjazd drugą załogę z w składzie Sławek i Grzegorz z Lucyną poruszającą się bardziej profesjonalnie przygotowanym do terenowych wypraw Jeepem Grand Cherokee. Szczegóły zostały dogadane, plan gry ustalony (cel główny – wrócić cało), wspólna podróż do Wronek i 2 maja o 815 zameldowaliśmy się na miejscu. Do godziny 900 na wyznaczonym placu pojawiło się kilkadziesiąt aut, wśród których moja Kijanka nie była najmniej terenowa dzięki obecności nowej Dacii Duster…… Na parkingu pojawiły się przeróżne maszyny – od seryjnych samochodów, poprzez delikatnie „dłubnięte”, do całkowitych przebudowanych ”zmot”. Kilka chwil zajęło nam podejście do biura organizatora i załatwienie kwestii formalnych, następnie szybkie i sprawne oplombowanie auta. Można było wziąć się za oglądanie konkurencji…. Auta były różne, choć tradycyjnie najwięcej pojawiło się “wariacji” na temat Patrola, pojedyncze “dłubnięte” G-klasy i Jeepy oraz liczna rodzina rodem z Suzuki Motor Corporation z mniejszymi bądź większymi przeróbkami. Opony typu AT pojawiały się skromnie mówiąc sporadycznie, o ich rozmiarach strach wspominać…. Część załóg przezornie ubrała się w wodery lub pianki jednoznacznie określając swą przynależność do wiadomej klasy extrem. Około 900 nastąpiło oficjalne powitanie, wygłoszono kilka słów o zasadach panujących na rajdzie i wydano komendę „start”. Wsiedliśmy do aut i ruszyliśmy w trasę, roli pilota po raz pierwszy w życiu podjęła się moja żona Hania i z przyjemnością muszę stwierdzić, iż wywiązała się z niej wyśmienicie. Pewien udział miał w tym dobrze napisany roadbook, w którym dopatrzyliśmy się zaledwie jednego błędu, zresztą łatwego do zweryfikowania na trasie. Po ustaleniu różnicy wskazań licznika Kijanki w stosunku do twórcy opisu weryfikowaliśmy przekłamania na bieżąco i “parliśmy” do przodu. Pierwsza PP (próba przejazdu) była prościutka, kolejne już mniej ze względu na to, iż wjechaliśmy na nie jako pierwsi, co przy małych kołach Kijanki nie ułatwiało zadania. Dzięki pomocy Sławka i Grzesia w Jeepie wydostaliśmy się z opresji, jednocześnie ślicznie równając podłoże kolejnym złogom…… Sporym zaskoczeniem dla mnie było startowanie w klasie Turystyk aut obutych w 35″ MT-ki i wyposażonych nawet w dwie blokady…… No cóż, życie…. Kolejne PP były zróżnicowane, część na stromych podjazdach, kilka bardzo łatwych, kilka w całkiem słusznych “przełamanych” dziurach. Dodatkowo w jednym z miejsc kilka PP było usytuowanych na podmokłym terenie, do części z nich trzeba było się dostać przez rów, woleliśmy odpuścić, m. in. z powodu występowania w tym miejscu pieczątek innych klas, co skutecznie zagęściło zarówno teren, jak i atmosferę….. Mając do wyboru “przeszkadzanie” innym i długotrwały pobyt w błocie woleliśmy dalej fajnie się bawić nie ulegając skokom ciśnienia. Jeep dzięki wyższym i zdecydowanie bardziej terenowym oponom oraz wrodzonemu talentowi kierowcy zaliczył kilka pieczątek więcej od nas, raz jednak udało nam się pomóc jemu, fakt wyciągania Jeepa z błotnej opresji był dla nas powodem do szczególnej dumy. Trasa wiodła przez malownicze zakątki Puszczy Noteckiej (specjalne podziękowania dla włodarzy terenu za wydanie zgody), której krajobraz urozmaicają potężne wały wydm, tworzące labirynt dolin i pagórków, otoczone od strony Wronek podmokłymi terenami przyległymi do Warty. W oczy rzucały się łany jagodzin oraz ilość “turystów” w wioskach. Majstersztykiem było poprowadzenie trasy z wykorzystaniem przeprawy promowej, niektórzy z nas doświadczyli tego po raz pierwszy w życiu Na kilku PP oznakowanych jako turystyk były zawieszone stemple z wyczynu, jednej PP nie było wcale, lecz nie o to tu chodziło…. Dla nas zabawa była przednia, praca zespołowa, poznawanie aut i ich możliwości trakcyjnych było priorytetem, który zrealizowaliśmy. Jeep radził sobie co najmniej dobrze, z drugiej strony muszę przyznać, że Kijanka zaskoczyła kilka razy nawet mnie…… Spojrzenie Hani wyraźnie mówiło, że trochę przeginam……. Mimo tego Kijanka straciła tylko plastikowe nadkole przedniego błotnika i lekko podgięła wlew LPG (efekt niskich kół), natomiast Jeep wrócił bez żadnych strat. Przyjemnym zaskoczeniem była karność wszystkich uczestników, nikt nie próbował szukać „nowych tras” i zjeżdżać z przewidzianych do jazdy tras. Na przejazdach między poszczególnymi PP nikt nie szarżował, całość energii wyładowywano podczas zdobywania pieczątek na kolejnych PP. Widać było zarówno przygotowanie zespołowe, jak i profesjonalizm poszczególnych załóg. Duch walki nie przeszkadzał na szczęście w pomaganiu zakopanym załogom, bądź wskazywaniu prawidłowej trasy załogom mniej doświadczonym w czytaniu roadbooka. Po powrocie można było zabawić się w wielkim “miasteczku” pełnym najróżniejszych atrakcji, m. In.: pokaz służb ratowniczych, koncert niespodzianka znanego gitarzysty związanego przede wszystkim z zespołem Guns N’Roses, pokazy motocross grupy Czarek Team, a na koniec koncert Sylwii Grzeszczak. ) 16 00 serwowano dla rajdowców grochówkę, po 18 00 ogłoszono wyniki. Remi, organizator przekazał mi kilka słów:
„Mimo zaciętej rywalizacji, uczestnicy nie skąpili pomocy sobie nawzajem, gdyż najważniejszą istotą tego sportu jest właśnie współpraca. To jednak nie wszystkie atrakcje przygotowane przez organizatorów. Po powrocie mogli spotkać się z Bartkiem oraz jego rodzicami. Na obiad tradycyjnie podano wojskową „grochówę”, której spożywanie umilał koncert gitarowy. Dla tych, którym mało było jazdy terenowej, przygotowano tor szybkościowy, już na terenie Olszynek. Również Strażacy zapewnili rozrywkę oraz przypływ adrenaliny pokazem ratownictwa drogowego. Organizatorzy nie pozwolili się nudzić do godziny 18:00 tj. ogłoszenia wyników. Wstępem do dekoracji zwycięzców było wręczenie Bartkowi off’-road’owego tortu. Choć kierowcy terenowi oraz ich piloci to prawdziwi twardziele, to jednak panowała atmosfera ogólnego wzruszenia. Wielką radość sprawił wszystkim główny cel imprezy – niesienie pomocy”.
Podsumowując: całkiem sympatyczna impreza, fajne trasy, dokładny roadbook, na minus zaliczyłbym umiejscowienie PP dla trzech klas w jednym miejscu (niepotrzebny tłok i nie tylko), dopuszczenie do Turystyka auta z kołami typu MT 35″ (trochę to nie pasuje). Nie mniej jednak, impreza, na którą z przyjemnością wrócimy choćby dla słusznego celu, możliwości spotkania się z bracią off-roadową i dla faktu poznawania nowych terenów. Dla nas końcowa pozycja nie była ważna (choć na szczęście nie byliśmy ostatni), liczyła się miła zabawa, poznawanie możliwości auta i bezstresowy powrót do domu o własnych siłach. Klasyfikacja końcowa prezentowała się następująco:
Klasa turystyczna:
I m-ce – Andrzej G. i Karol P.
II m-ce – Wojciech Stypułkowski i Krzysztof Szejda
III m-ce – Bartek Żmijewski i Iza Żmijewska
Klasa wyczynowa:
I m-ce- Beniamin Pelczyk i Mateusz Łeszyk
II m-ce – Dariusz Pelczyk i Romualda Pelczyk
III m-ce – Bartek Sprawka
Klasa Extrem:
I m-ce – Wacław Woźniak i Łukasz Woźniak
II m-ce – Sławek Kinowski i Daniel Kinowski
III m-ce – Sławomir Kamiński i Maciej Jarski
Pozdrawiam terenowo.
Seba 4×4
Dream Team 😉